Start  ›  Biblioteczka oliwska  ›  Wycinki  ›  Zwierciadło, "rodzina i morze"  ›

Zwierciadło NR 16 (882) ROK XVIII 18-IV-1974, str 12-13. Teresa Zwierzchowska, felieton: "rodzina i morze", zdjęcia Stefan Dźbikowski.


Czy mały Jurek również wyrośnie na rybaka?

      Poznałam ich pewnego upalnego lata na jelitkowskiej plaży. Ich łódź motorowa "Jel-3" kołysała się przy brzegu, a wokół niej uwijało się dwóch młodych ludzi. Zwracał uwagę ich egzotyczny wygląd.

      Rośli, muskularni, ubrani w długie aż po pachwiny, gumowe buty, mieli w sobie coś z wikingów. Trzeci, najstarszy z nich, siedział w łodzi i patroszył świeże dorsze, rzucając czujne spojrzenie w kierunku plaży, gdzie na pałąkach suszyły się rozwieszone sieci.
      Pobiegłam wzrokiem w ślad za spojrzeniem rybaka. Na plaży kłębił się barwny tłum, tworząc w pełnym słońcu migotliwą plamę. Ktoś w poszukiwaniu miejsca wszedł między sieci i tam kopał sobie "grajdołek". Widocznie ów plażowicz był przyczyną tych czujnych spojrzeń.
      - Straszna masa ludzi - powiedziałam, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Najstarszy z rybaków popatrzył na mnie badawczo.
      - Ludzi nigdy z wiele. Ludzie mi nie przeszkadzają... - powiedział, kładąc znaczny akcent na słowo "ludzie".
[...]
      Rybacy wychodzą w morze zgodnie z rytmem natury, zależnie od pogody, pór roku. Wychodzą o szarej godzinie, gdy miasto ciężkie jest od snu, a w jelitkowskich ogródkach pieją pierwsze koguty. Wówczas to mama Paula wygarnia swoich mężczyzn z ciepłej pościeli.
[...]
      - Czy to prawda - pyta Paula, że rafineria zatruje wody zatoki?
      - Mówią, że nie, ale czy można mieć pewność? - odpowiadam, bo sama jestem pełna wątpliwości.
      Faktem jest, że ryb w zatoce jest coraz mniej, coraz częściej królewski łosoś zatrąca fenolem. Paula szybko odsuwa od siebie te myśli. Przyszłość ją niepokoi.
      Swego czasu mówiono, że stare domki w Jelitkowie zostaną rozebrane, bo szpecą zabudowę, rażą zmysł estetyczny wczasowiczów. Mówiono też, że część z nich ocaleje jako "skansen". W obu przypadkach istnieje obawa, że rybakom z Jelitkowa grozi przeprowadzka do nowych bloków.
      Grozi - świadomie używam tego czasownika. Bo jakże uprawiać zawód rybaka, w oderwaniu od brzegu, od łodzi, które zostaną tu na łańcuchach jak bezpańskie psy? Jakże wyrzec się ciasnego podwórka i własnej komórki na sprzęt rybacki?
      Ci ludzie są jak nadmorskie rośliny, wczepione korzeniami w piach nieurodzajnej wydmy. Wyrwać ich stąd, to znaczy pozbawić tego, co stanowi podstawę ich bytu. Jak długo jednak można dryfować pod prąd czasu? Na razie jak Paula bronię się przed myślami o przyszłość, bo miło jest uciec tu czasem od gwaru wielkiego miasta, pod dach szarpany wichrem, do ciepłego pieca. Miło patrzeć jak milkliwy Toni skubie splątane sieci, rozmawiać o wszystkim i o niczym, na prawach równego między równymi. Bo wśród tych ludzi nikt nie jest mniej lub bardziej ważny.
      "Chodzi o to, czy ktoś jest człowiekiem" - mówi Toni. A reszta jest sprawą umowną...

Teresa Zwierzchowska



Rybackie domki stają sie reliktami Wybrzeża


Obfity połów wieńczy dzień znojnej pracy


Niemało wysiłku koszyjje przcumowanie łodzi


Zniszcone przez morze sieci trzeba starannie naprawić





FOTOGRAFIE   JELITKOWSKIE



Łodzie rybackie na plaży w Jelitkowie. 1947 rok.
Zbiory Piotra Leżyńskiego.



Jelitkowo. Turyści w łódźi rybackiej JEL. 3. Lata 50. XX w.
Zbiory Piotra Leżyńskiego.



Sieci rybackie na plaży w Jelitkowie. Lata 50. XX w. Fot. J. Korpal.
Zbiory Piotra Leżyńskiego.



Jelitkowska plaża i łodzie rybackie w zimie 1963 roku.
© Fot. Krzysztof Jakubowski.



Łódź rybacka JEL. 3. Lata 70. XX w. Fot. Stanisław Kaniewski.
Ze strony www.Facebook.com (DawnePrzymorze).



Łodzie i wyciągarki na plaży w Jelitkowie. 1983 rok.
Z albumu Tomasza Leżyńskiego.











Początek strony.