Start  ›  Biblioteczka oliwska  ›  Wycinki  ›  Gdańskie życiorysy - Wieczorkiewicz  ›

Zbiory Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej

Dziennik Bałtycki nr 148 z 12-14 lipca 1985 roku.

Gdańskie życiorysy

Późną jesienią 1940 roku Irena Wieczorkiewiczowa po długich staraniach w Poznaniu uzyskała zezwolenie na odwiedzenie męża w obozie w Sttuthofie. Cały dzień stała przed szlabanem daremnie oczekując na pojawienie się więźnia. Gdy już traciła nadzieję, zdjęła z palca pierścionek z brylantem i podarowała go strażnikowi za umożliwienie rozmowy z mężem, znanym dziennikarzem i zastępcą dyrektora Drukarni Gdańskiej.

Henryk Wieczorkiewicz, urodzony w 1886 roku w Poznaniu, absolwent Instytutu Handlowego w Katowicach pracował w redakcji "Dziennika Kujawskiego", w wydawnictwie Karola Miarki na Śląsku, aż w 1913 roku wraz z Janem Kwiatkowskim, właścicielem i wydawcą "Gazety Gdańskiej", a swoim wujem przybył do Gdańska. Redakcja i drukarnia "Gazety Gdańskiej", jedynej wówczas na wychodzącej po polsku, mieściła się na Oruni. Henryk pełnił w niej funkcję redaktora odpowiedzialnego. Od 1926 roku do wybuchu drugiej wojny światowej był zastępcą dyrektora Zakładów Graficznych Drukarnia Gdańska w Wolnym Mieście Gdańsku.

W czasie pracy w "Gazecie Gdańskiej", z którą nie zerwał kontaktu do końca jej ukazywania się, Wieczorkiewicz dał się poznać jako energiczny redaktor, błyskotliwy i zdolny dziennikarz. Podejmował rozmaitą tematykę, ale najpełniej wypowiadał się w kwestiach narodowych. Oprócz pracy zawodowej angażował się w działalność społeczną, wygłaszał prelekcję, przemawiał na wiecach, pisał patriotyczne odezwy. W burzliwym okresie, poprzedzającym odzyskanie niepodległości, należał do Rady Ludowej i Rady Żołnierskiej.

W czasie pracy w "Gazecie Gdańskiej", z którą nie zerwał kontaktu do końca jej ukazywania się, Wieczorkiewicz dał się poznać jako energiczny redaktor, błyskotliwy i zdolny dziennikarz. Podejmował rozmaitą tematykę, ale najpełniej wypowiadał się w kwestiach narodowych. Oprócz pracy zawodowej angażował się w działalność społeczną, wygłaszał prelekcję, przemawiał na wiecach, pisał patriotyczne odezwy. W burzliwym okresie, poprzedzającym odzyskanie niepodległości, należał do Rady Ludowej i Rady Żołnierskiej.

Lata międzywojenne były okresem intensywnej pracy zawodowej i społecznej Henryka Wieczorkiewicza. Uczestniczył w modernizacji "Gazety Gdańskiej", która od 1921 roku stała się dziennikiem i przybrała nowoczesną szatę graficzną. Niezależnie od funkcji zastępcy dyrektora Drukarni Gdańskiej, która pociągała za sobą wiele obowiązków współpracował z polskimi czasopismami ukazującymi się w Gdańsku, jak "Straż Gdańska", "Polski Świat Pracy", "Gdańskie Wiadomości Gospodarcze". W 1925 roku Henryk poślubił Irenę Morawską z Gniezna, wychowankę klasztornej pensji w Belgii, pracującą w charakterze nauczycielki. Pani Irena towarzyszyła mężowi w działalności społecznej najpierw w Towarzystwie Polek, później w Kole Pracy Kobiet.

Losy Wieczorkiewiczów najściślej związały się z Oliwą, gdyż tam mieszkali najdłużej, ostatnio przy obecnej ulicy Arkońskiej 7.







W marcu 1934 roku zaczęła funkcjonować w Oliwie świetlica, w której ofiarnie pracowała pani Irena. Urządzano tam kursy haftu, pogadanki historyczne, recytacje poezji, przedstawienia i popisy tańców regionalnych.

Kiedy w 1935 roku powstało Koło Pracy Kobiet, pani Wieczorkiewiczowa została jego przewodniczącą. Zainteresowania jej oscylowały wokół świetlic i ochronek. Starała się poprzez wprowadzenie szerokiej akcji kulturalno-oświatowej uatrakcyjniać spotkania, aby przyciągnąć na nie jak najwięcej kobiet i młodzieży.

Małżonkowie popierali wszystkie polskie inicjatywy. Uczestniczyli w bazarach, zabawach i balach, organizowanych na cele społeczne. Pani Irena zajmowała się wysyłaniem ubogich dzieci na kolonie letnie, zaopatrywała je w odzież i pomoce naukowe. Do ochronek uczęszczały też dzieci Wieczorkiewiczów - Barbara i Janusz - późniejsi pracownicy gdańskich banków.

Aż przyszedł dzień...

Już w maju 1939 policjant niemiecki namawiał Henryka Wieczorkiewicza, aby schronił się w głąb Polski. Ostrzeżenie o grożącym niebezpieczeństwie dyrektor Drukarni Gdańskiej zlekceważył, bo myśl o porzuceniu Gdańska równała się dla niego ze sprzeniewierzeniu sprawie polskiej. Aż przyszedł dzień w którym wybito szyby w mieszkaniu na Arkońskiej i Polaków ogarnęła panika. Wieczorkiewiczowie opuścili Oliwę i udali się do Orłowa. W pierwszych dniach września zaaresztowano Henryka i osadzono w Stutthofie. Pani Irena z synem przedostała się Gniezna do rodziny i tam spędziła okupację. O losach ęża i ojca dowiedzieli się już w jesieni. Odkąd ze Stutthofu zaczęły wracać paczki, rodzinę ogarną niepokój. Pani Irena upoważniła do poszukiwania męża mieszkającego w Gdyni przyjaciela rodziny, p. Zbigniewa Gątkiewicza, który wytrwale tropił ślady zaginionego, narażając się na inwigilację władz niemieckich.

W październiku 1940 roku otrzymali wiadomość z Niemieckiego Czerwonego Krzyża w Berlinie, że Henryk Wieczorkiewicz nie żyje od 22 marca 1940 roku (był to Wielki Piątek, data egekucji działaczy polskich w Stutthofie). Do dziś w rękach rodziny znajduje się niemiecki dokument noszący złowieszczą wieść.

Po wojnie pani Irena wróciła z dziećmi do Gdańska i zamieszkała w Oliwie przy ul. Leśnej. Pracowała do 1953 roku w Urzędzie Miejskim. Pod koniec 1946 roku brała udział w identyfikacji zwłok w lesie koło byłego obozu w Stuttfofie i dzięki ślubnej obrączce rozpoznała ciało męża. W kwietniu 1947 roku uczestniczyła w manifestacyjnym pogrzebie ofiar hitleryzmu na cmentarzu na Zaspie, wśród których znalazły się szczątki jej męża.

Gabriela Danielewicz


Początek strony.