Start  ›  Firmy, Hotele, Restauracje  ›  Zakłady Mechaniki Precyzyjnej  ›  1961-1977  ›

Dziennik Bałtycki nr 58 z 3 marca 1961 r.
W Gdańsku wybudujemy nowoczesne obiekty dla zakładów mechaniki precyzyjnej.



Dziennik Bałtycki nr 110 z 9 kwietnia 1961 r.
Zwiększenie produkcji antyimportowej hasłem Zakładów Mechaniki Precyzyjnej
Zakłady Mechaniki Precyzyjnej - Gdańsk, które swoją produkcję rozpoczynały "od niczego" są dziś placówką - może zbyt mało znaną przeciętnemu obywatelowi - ale za to wysoko cenioną w sensie ogólnogospodarczym.
Jedną z czołowych dewiz ZMP to zwiększanie produkcji antyimportowej; jeżeli dziś produkcja napotyka na trudności wynikające z tytułu warunków, w jakich zakłady pracują, to niedaleki okres przeniesienia ich do Oliwy - obiektu produkcyjnego z prawdziwego zdarzenia, umożliwi im rozwinięcie twórczej inicjatywy.
Ale i dziś, choć obecny obiekt, z racji usytuowania (bliskość torów kolejowych) i z braku odpowiednich warunków termoregulacji i z przyczyn ciasnoty, para się z trudnościami, jest się czym pochwalić.
Wagi analityczne: precyzyjny mechanizm, sprowadzany przed wojną z zagranicy do nielicznych laboratoriów, wagi - coraz niezbędniejsze w rozwijającym się po wojnie prze myślę chemicznym jeszcze do niedawna importowane, produkowane są obecnie w Gdańsku i eksportowane. Własne biuro konstrukcyjne rozpoczęło od najprostszej, potem zaczęto produkować nowocześniejsze, sprawniejsze, w metalowej obudowie, z urządzeniem projekcyjnym do odczytywania wskazań, z mechanizmem do nakładania odważników itp.
Dziś ZMP produkuje już 4 typy wag, różniące się czułością wskazań (od 1 miligrama do 0,01 mlg). Opracowano tu także prototyp wagi mikroanalitycznej, której produkcja rozpocznie się jednak dopiero w Oliwie. Czy wiecie, że do tej precyzyjnej produkcji potrzeba szczególnego spokoju? Że przeszkadza jej zwykłe, zdawałoby się, otwarcie drzwi, wpływające na zmianę wskazań? Że przeszkadza także zbyt wysoka lub zbyt niska temperatura?
Tak. Jak na obecne, cokolwiek "chałupnicze" warunki pracy osiągnięcia ZMP są bardzo poważne. Amerykański klient jest szczególnie wybrednym klientem, a przecież i on wyraził bardzo pochlebną opinię o gdańskiej produkcji wag. Interesuje się nim Hiszpania i 15 innych zagranicznych klientów. Rozpoczęto także badania zachowania się wag w tropiku. Pozytywny wynik otworzy gdańskim zakładom nowe drogi eksportu.
Pewną nowością jest, rozpoczęta w br., produkcja 4 typów kompasów okrętowych, opartych o licencje C. Platha (Hamburg). Udane próby przeprowadzono w ub. reku, w bieżącym zaś (dostawy już trwają) zainteresował się nimi ni mniej, ni więcej tylko przedstawiciel właśnie tej hamburskiej firmy, dokonując zamówień.
Co się tu jeszcze robi? No np. logi - mechaniczne i elektromechaniczne przyrządy, umożliwiające pomiar szybkości statku, aparaty; do podwodnego nurkowania typu "MORS", a ponadto - już dla użytku rzec by "domowego" ręczne aparaty dziewiarskie, tzw. swetrówki nazwane "Kaszubka" (35 wzorów, cena detaliczna 3.900 złotych).
Jeżeli przypominamy sobie austriackie "Rekordy" za dewizy oraz kłopoty z nimi związane (oczywiście z "Rekordami") to nic nam nie pozostaje, jak ucieszyć się tą produkcją, tym bardziej, że poza odbiorcą krajowym zainteresował się nimi "Varimex", mający możność zbytu do Węgier, Czechosłowacji, Bułgarii, Rumunii itp. Byle tylko móc teraz szybko przeprowadzić się do oliwskiego obiektu: już w br. przeprowadzi się tam montaż wag, całkowita przeprowadzka nastąpi w roku 1962, co pozwoli na podwojenie produkcji. Sądzimy, że w nowym obiekcie, w gabinecie dyr. zakładów L. Włodarskiego obok srebrnego medalu z wystawy w Budapeszcie, obok listu pochwalnego z wystawy kijowskiej znajdzie się więcej dowodów uznania dla produkcji ZMP z Gdańska. Należy tylko szczerze żałować, że do rozbudowy zakładów przystąpiono za późno przynajmniej o dwa lata. Efekty byłyby i bliższe i znacznie większe.



Dziennik Bałtycki nr 161 z 7 lipca 1961 r.
Przybyło też trochę osiedli kampingowych. Najbliżej Wdzydz, w uroczym zagajniku nad urwistym brzegiem jeziora, wyrosło kilka domków Zakładu Mechaniki Precyzyjnej, pojawiły się tu kajaki i żaglówka. Tylko po co napis u wejścia "Ośrodek doświadczalny"? Chyba że wymyślił tę nazwę poeta. Niech technicy, którzy dali krajowi tyle cennych, dotąd importowanych instrumentów, DOŚWIADCZAJĄ drugiej strony życia - wspaniałego słońca, wody, leśnego powietrza, beztroskiego życia, którego przecież we Wdzydzach nie braknie.



Dziennik Bałtycki nr 283 z 28 listopada 1962 r.
Zakłady Mechaniki Precyzyjnej Gdańsk-Oliwa, ul. Beniowskiego 5 zatrudnią od zaraz ekonomistę na stanowisko kierownika sekcji zbytu ze znajomością zbytu w zakładach przemysłowych. Warunki płacy i pracy do omówienia na miejscu.



Dziennik Bałtycki nr 55 z 6 marca 1963 r.
Igła, nie zawsze drobiazgiem
Maszyny dziewiarskie produkcji Gdańskich Zakładów Mechaniki Precyzyjnej cieszą się wśród fachowców dużym powodzeniem. Ostatnio jednak coraz częściej nastręczają swoim właścicielom nie lada kłopotu. Nigdzie (a może tylko u nas na Wybrzeżu?) nie można dostać tak drobnej części zamiennej, jaką są Igły. A wiadomo, że bez igieł, które nie tylko, się łamią, ale na skutek eksploatacji także i wycierają się, czego prawdopodobnie producenci nie wzięli pod uwagę - maszyny stają się bezużyteczne.
Co w tej sytuacji wypada czynić? Bo na pewno oddanie ich na złom nie jest tu najlepszym wyjściem.



Dziennik Bałtycki nr 82 z 6 kwietnia 1963 r.
Przed kilku miesiącami Zakłady Mechaniki Precyzyjnej w Gdańsku otrzymały nowy obiekt w Oliwie, wzniesiony kosztem ok. 20 mln zł. Podstawową produkcją zakładu są wagi analityczne, które dzięki wysokiej jakości zyskały sobie uznanie na rynkach zagranicznych. Osobnym działem produkcji są kompasy łodziowe, sterowe, główne, rufowe i peryskopowe dla przemysłu okrętowego. Około 50 proc. produkcji przeznacza się na eksport.



Dziennik Bałtycki nr 238 z 7 października 1964 r.
J. Ptasiński i J. Ossowski na posiedzeniu Rady Robotniczej w Zakładach Mechaniki Precyzyjnej w Oliwie
Wczoraj w godzinach popołudniowych odbyło się w Zakładach Mechaniki Precyzyjnej w Oliwie posiedzenie miejscowej Rady Robotniczej.
Z tej okazji z aktywem gospodarczym zakładu spotkali się I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR - Jan Ptasiński i sekretarz KW - Jan Ossowski. Na wstępie dyrektor mgr Witold Kasprzewski złożył sprawozdanie z działalności zakładów w ostatnim okresie. Następnie w dyskusji, jaka się wywiązała, podniesiono wiele żywotnych dla instytucji problemów.
Zakłady Mechaniki precyzyjnej w Oliwie są jednym z licznych w naszym kraju producentów artykułów eksportowych, m. in. produkuje się tutaj wagi analityczne, poszukiwane przez instytucje armatorskie logi, aparaty do oddychania, maszyny dziewiarskie, kompasy magnetyczne i wagi techniczne. Jest to produkcja małoseryjna, wymagająca wielkiej dokładności wykonania, stąd też wiele braków i trudności w utrzymaniu się na poziome, wymaganym przez odbiorców.
Wiele krytycznych uwag padło pod adresem kooperantów, którzy często na reklamacje zakładu, co do jakości przesyłanych części i detali, po prostu straszą dyrekcję rezygnacją z dostaw.



Dziennik Bałtycki nr 99 z 28 kwietnia 1965 r.
Dyrekcja Zasadniczej Szkoły Zawodowej Przyzakładowej Zakładów Mechaniki Precyzyjnej w Gdańsku- Oliwie, ul. Beniowskiego 5. tel. 52-00-71 ogłasza zapisy do klasy I o specjalności tokarza precyzyjnego.
Uczniowie w I roku nauki otrzymują wynagrodzenie w wysokości 150 - 260 zł miesięcznie, w II roku 320 - 380 zł, w III roku wg I kat. osobistego zaszeregowania.
Podstawą ubiegania się o przyjęcie jest ukończenie 7 klas szkoły podstawowej, dobry stan zdrowia i nieprzekroczony 16 rok życia.
Kandydaci - pierwszeństwo mają dziewczęta - proszeni są o składanie następujących dokumentów: podanie, życiorys, 3 fotografie, zaświadczenie szkolne stwierdzające, że kandydat jest uczniem klasy 7, kartę zdrowia ucznia, zaświadczenie z miejsca pracy rodziców - w dziale kadr i szkolenia zawodowego Zakładów Mechaniki Precyzyjnej w Gdańsku-Oliwie, ul. Beniowskiego 5.



Dziennik Bałtycki nr 249 z 20 października 1965 r.
Oni wykonali zadania 5-latki
22 lipca w tym roku - odnotowaliśmy to w naszej gazecie - Zakłady Mechaniki Precyzyjnej w Oliwie wykonały plan produkcji 1960-1965. Jak to było możliwe, że zakład jeszcze w początkach pięciolatki mający poważne usterki organizacyjne, doszedł do podobnych wyników? Odpowiedź brzmi - dzięki radykalnej poprawie organizacji pracy.
ZAKŁADY MECHANIKI PRECYZYJNEJ mają dzisiaj swoją dobrą renomę na Wybrzeżu - dobra produkcja, czystość, spokój, przyjemna atmosfera panująca na terenie zakładu to podstawy tej dobrej renomy.
Nie przyszło to bynajmniej bez wysiłku. Zakłady wzrastały z nikomu nie znanej spółdzielni studenckiej drogą szeregu przekształceń. Z chwilą kiedy weszła w grę produkcja eksportowa, musiano zająć się sprawami wewnętrznymi zakładu i to o wiele solidniej niż dotychczas.
Najpierw uzupełniono dokumentację konstrukcyjną. Jeśli poprzednio fachowiec mógł wykonać pracę bez tej dokumentacji niejako z pamięci - teraz musiał pracować z rysunku. Nowo przychodzący do za kładu ludzie nie mogli być stale instruowani przez doświadczonych już pracowników, tym bardziej, że przybywało nowych asortymentów produkcji, wzrastała precyzja żądana przy nowych konstrukcjach.
Następnym krokiem było uściślenie zakresu obowiązków poszczególnych pracowników. Wprowadzono po raz pierwszy karty służb. Zwrócono także baczną uwagę na możliwości zakładu płynące z tytułu podejmowanych przez załogę czynów i zobowiązań. W toku pociągnięć organizacyjnych postanowiono oprzeć się na starej kadrze ludzi pracujących tutaj od wielu lat. Pracowników takich zakład posiada wielu. Widzą oni swoje miejsce w zakładzie. Uczą łączyć interesy indywidualne pracownika z interesem zakładu. Wzięto pod uwagę dwie zasadnicze maksymy. Pierwszą - że entuzjazm dla pracy rodzi się wtedy, kiedy znajdzie ona właściwe odzwierciedlenie na liście płacy. Drugą - iż nie ludzi należy dobierać do wydumanego schematu organizacyjnego produkcji, lecz dla aktualnego składu załogi budować organizację zabezpieczającą wykonawstwo zadań zakładu. Rezultat jest taki, że każdy pracownik zna swoje zadanie, nie szwenda się po zakładzie, pracuje rzetelnie wiedząc, że rzetelną otrzyma zapłatę.
Powiedzmy sobie szczerze nie obeszło się przy tym bez zgrzytów, kilku ludzi musiało się z zakładem pożegnać i to w trybie przyśpieszonym. Niestety, wzrost dyscypliny bez weryfikacji pracowników nie zawsze jest możliwy. Szemrania wkrótce umilkły - ruszyła praca.
Czas teraz powiedzieć o wynikach. Przede wszystkim zarobki inżynierów - trzy i powyżej trzech tys. średniego personelu technicznego - do trzech tys. robotnika przyuczonego do zawodu (w tym również kobiet) - do dwu tysięcy złotych miesięcznie. Do tego dochodzą premie za produkcję eksportową, premie za wykonanie planu, premie za znak jakości, bardzo często również nagrody. Średnia płac przewyższa znacznie średnią płac w przemyśle.
Wyniki zakładu? - 40 proc. wyrobów to produkcja na eksport do trzydziestu krajów świata, specjalizacja produkcji wag analitycznych w ramach RWPG, 47 procent produkcji ze znakiem jakości "1", większość ze znamionującym produkcję nowoczesną znakiem "A". Ubiegłoroczny plan eksportu dzięki postawie załogi przekroczony o 4,5 mln złotych. W oparciu o perspektywy rozwojowe i obliczenie własnych możliwości konferencja samorządu robotniczego podniosła plan produkcji w stosunku do roku ubiegłego o 32,4 proc. Niezależnie od tego przyjęto nową produkcję wartości około 5 mln złotych.
W związku z problemami eksportowymi warto przytoczyć tutaj dwa ciekawe aspekty. Pierwszy, że ZMP to zakłady jedne z 40 w kraju wytypowane do produkcji eksportowej, (dwa inne zakłady z Gdańska, które również zostały wytypowane, nie skorzystały z otwierających się przed nimi możliwości). Drugi, iż w niemal połowie wartości produktu eksportowego zawiera się praca polskiego fachowca. Jeden dolar przy sprzedaży wyrobów Zakładów Mechaniki Precyzyjnej jest kupowany za 35 do 40 złotych polskich, a biuro zbytu zakładów przyjmuje już zamówienia na rok - 1967!
Na domiar wszystkiego dodajmy, że ubiegłoroczna ponad planowa produkcja wartości 4,5 mln została osiągnięta zwiększeniem funduszów płac o 160 tys. złotych. Pięciomilionowa pozaplanowa produkcja eksportowa bieżącego roku zaś, zwiększeniem funduszu płac o 600 tys. złotych.
Rachunek jest prosty i jasny. Chciałoby się powiedzieć - oto jest organizacja!
Ale jak w każdej sytuacji są pewne wątpliwości, jakie narzucą się czytającemu te słowa. Ba!, powie ktoś, zakład znalazł się pośród "eksporterów", cieszy sie przywilejami, wolno mu przekraczać fundusz płacy, pracownik od każdego wyeksportowanego przedmiotu otrzymuje premię itd. Otóż sprawa nie wygląda tak znów różowo z tymi przywilejami, aby je uzyskać trzeba nie tylko utrzymywać na europejskim poziomie jakość produkcji, ale ja stale podnosić. A jeśli nie wytrzymają konkurencji - co będzie z planami sprzedaży, co będzie z produkcją? Płaci się za ryzyko i za wyjście z tego ryzyka obronną ręką. Płaci się wreszcie za jakość, za klasę, za niezawodność. A klasa, jakość, niezawodność to tysiące godzin pracy fachowca, który swą umiejętność doskonalił latami, to surowa kontrola wykonania każdego zespołu, każdej części.



Dziennik Bałtycki nr 304 z 23 grudnia 1965 r.
Wiec protestacyjny w Zakładach Mechaniki Precyzyjnej w Oliwie
Wczoraj w hali fabrycznej Zakładów Mechaniki Precyzyjnej w Oliwie odbył się wiec protestacyjny przeciwko "orędziu" biskupów polskich. Do zebranej załogi przemówienie wygłosił były więzień obozu koncentracyjnego w Stutthofie Józef Kucharski, który opowiedział zebranym o swoich makabrycznych przeżyciach i bestialskim traktowaniu niewinnych ludzi w tym obozie.
"Ten przeklęty duch panuje jeszcze do dnia dzisiejszego wśród wielu byłych gestapowców pełniących odpowiedzialne funkcje w aparacie państwowym NRF. Nie możemy dopuścić - kontynuował mówca - ażeby w naszym imieniu przepraszano ich i proszono o przebaczenie. Stanowczo protestujemy przeciwko treści "orędzia" biskupów polskich obrażającego naszą godność narodową".
Podobną rezolucję uchwalili pracownicy Powszechnej Spółdzielni Mieszkaniowej "Przymorze" oraz aktyw tej spółdzielni na czele z terenową grupą partyjną, radą osiedlową, klubami młodzieżowymi, przedstawicielami FJN, ZBoWiD, ZMS, ZHP, TRZZ, a także rada i zarząd spółdzielni.
Na zakończenie wiecu uchwalono odpowiednią rezolucję.



Dziennik Bałtycki nr 87 z 14 marca 1966 r.
W Zakładach Mechaniki Precyzyjnej w Gdańsku opanowano produkcję wag analitycznych dla odbiorców w krajach tropikalnych.



Dziennik Bałtycki nr 89 z 16 marca 1966 r.
Zasadnicza Szkoła Zawodowa dla Pracujących przy Zakładach Mechaniki Precyzyjnej Gdańsk-Wrzeszcz, ul. Kliniczna 1C, tel. 41-05-30 zatrudni od dnia 1 września 1966 r. inżyniera mechanika na etat wykładowcy technologii i rysunku. Warunki do uzgodnienia w szkole lub w dziale kadr i szkolenia zawodowego - Zakładów Mechaniki Precyzyjnej - Gdańsk-Oliwa, ul. Beniowskiego 5, tel. 52-00-71.



Dziennik Bałtycki nr 309 z 30 grudnia 1966 r.
Gdańskie płetwy w Adriatyku
Obok podniesienia stopnia swoich kwalifikacji, płetwonurkowie gdańscy badali również przydatność i walory polskiego sprzętu, czym również imponowali niemieckim płetwonurkom. A zwłaszcza aparatem powietrznym typu "Mors P-21" konstrukcji inż. Jana Hiszpańskiego i produkcji Gdańskich Zakładów Mechaniki Precyzyjnej. Bardzo dobry, wygodny, lekki, funkcjonalny aparat - powiada Andrzej Zbierzchowski, kierownik szkoleniowy gdańskiej wyprawy na Adriatyk.



Dziennik Bałtycki nr 5 z 6 stycznia 1968 r.
Zakłady Mechaniki Precyzyjnej
Wnioski zawarte w programach usprawnienia organizacji produkcji i realizowane w naszych zakładach stworzyły odpowiedni grunt do nakreślenia zwiększonych zadań planowych na rok 1968. Wzrost produkcji globalnej o 24,9 proc. w porównaniu do wyników zeszłego roku, nie byłby do pomyślenia bez konsekwentnego wprowadzenia około 100 wniosków podjętych po VII Plenum.
Oto najistotniejsze fakty, które w dużym stopniu gwarantują nam wykonanie planu tegorocznego:
• Zmniejszenie o 2 proc. traconego czasu pracy, który w 1967 r. wynosił 15,6 proc.
• Zwiększenie stopnia wykonywania norm pracy z 98 proc. na 103 proc.
• Zwiększenie o 28 proc. oszczędności pracochłonności uzyskiwanej z tytułu postępu technicznego.
• Zmniejszenie o 2 proc. strat na brakach, przestojach i kartach dopłat.
• Znormowanie zapasów materiałowych, wyrobów gotowych i robót w toku.
Przyjęte przez nasze zakłady środki zapewniają nam wykonanie tegorocznego planu, a przy tym zaoszczędzenie 30 etatów w grupie robotników bezpośrednio produkcyjnych.



Dziennik Bałtycki nr 295 z 12 grudnia 1968 r.
Zasadnicza Szkoła Zawodowa Zakładów Mechaniki Precyzyjnej uruchamia od 1. II. 1969 r. dodatkową klasę I o specjalności mechanik precyzyjny. Uczniowie w trakcie nauki otrzymują wynagrodzenie. Dokumenty (podanie, życiorys, metryka, karta zdrowia, świadectwo z VIII klasy, 3 fotografie) należy składać w sekretariacie szkoły w Gdańsku-Wrzeszczu, ulica Kliniczna 1C - tel. 41-32-16.



Dziennik Bałtycki nr 281 z 11 listopada 1969 r.
Reportaż o ostatnich dniach roku
Dawno nie widziany znajomy wydał się jakiś przygaszony, z niepokojem więc zapytałem, o żonę i dzieci. Wszystko jednak było w porządku. - Masz kłopoty w pracy? - sondowałem dalej, aż rozgadał się o sprawach swojego zakładu. Trapił się wykonaniem rocznych zadań produkcyjnych. - Aż tak to ciebie boli - zapytałem - że chodzisz ze smętną miną? - A co, myślisz, że nie interesuje mnie - odrzekł - czy w końcu roku otrzymamy podziękowanie, czy też wyrzuty? W razie czego także ja będę musiał świecić oczyma, nie mówiąc już o premiach. O funduszu zakładowym.
Rozmowa ta uświadomiła mnie, że sprawy warsztatów pracy wdzierają się coraz głębiej w domowe zacisze ludzi, wiążą z produkcją nawet ich osobistą cześć. I pomyślałem, jak wielu pracowników przeżywa obecnie podobne niepokoje. Do dorocznego rozrachunku pozostał bowiem już tylko miesiąc.
Po tej właśnie rozmowie znalazłem się w Zakładach Mechaniki Precyzyjnej w Gdańsku-Oliwie, których ona dotyczyła. Powstały ze złożonej tam wizyty reportaż mówi o jednym z ostatnich dni roku nie tylko gdańskich "zegarmistrzów", ale i innych załóg, borykających się w IV kwartale z realizacją rocznych zadań.
Oprowadzającym po zakładzie jest szef produkcji Stanisław Kucharski. Idziemy z nim z działu do działu, od jednego stanowiska do drugiego, plotkując o... zaletach kobiet.
Jakże precyzyjne mają ręce, z jaką cierpliwością montują miniaturowe elementy wag analitycznych, kompasów z ledwie uchwytnych cząstek, względnie maszyny dziewiarskie i aparaty nurkowe. To dzięki kobietom, które stanowią w zakładach większość zatrudnionych, miligramowe i milimetrowe cząsteczki układają się w precyzyjne wyroby, chętnie nabywane w kraju i za granicą. 50 procent produkcji tego przedsiębiorstwa idzie na eksport do krajów socjalistycznych i kapitalistycznych. Nie od tych jednak rąk, okazuje się, zależy wykonanie zadań. - I nie tylko od nas, w zakładzie - uzupełnia moje głośne myślenie szef produkcji, gdy po zwiedzeniu taśmy montażowej zasiadamy na pogawędkę.
Na wstępie rozmowy wracam do zmartwienia znajomego. - Może okazać się przedwczesne - zastrzega się szef produkcji. Dyrekcja podjęła wszelkie starania, by zadania roku w pełni wykonać. Produkcję globalną wykonano, zgodnie z planem, za 10 miesięcy. Gorzej jest jedynie z produkcją towarową - powstały już zaległości. Zmobilizowało to wszystkich. Co drugi dzień analizuje się szczegółowo bieg pracy na zagrożonych odcinkach. Najbardziej niepewne są wagi analityczne, oznaczone symbolem WA-33. Zakłady mają wyprodukować ich w bieżącym roku 350, tymczasem dotychczas zmontowano tylko 100. Czy uda się nadrobić stratę czasu, nie wiadomo. 100 następnych wag weszło do montażu, pozostałe znajdują się w obróbce. Ale jednocześnie nie brakuje kłopotów z innym asortymentem. - No, cóż - pocieszam rozmówcę - uratujecie się planem globalnym. - Drugi raz taka sztuka chyba się nie uda - odpowiada jednak szef produkcji. - Już w roku ubiegłym korygowano nam plan produkcji towarowej. Obaj podumaliśmy w tym momencie o pożytku rozliczeń produkcją globalną. Mnie nie wydał się on wielki. Odbiorcy za przygotowanie produkcji nie płacą, dla nich liczy się dostawa towaru, według urzędowej nomenklatury - produkcja towarowa. Kto wie więc, czy czasem nie przeżył się ten wskaźnik, jak przeżyły się już niektóre inne?
Tradycyjne perypetie IV kwartału, jak powoli ustalam, narastały przez wiele powszednich dni roku, dziś jedynie się sumują. Brały się zaś one z przyczyn wewnętrznych i zewnętrznych. W kryzysowej sytuacji szuka się zazwyczaj winnych. Tak się dzieje i tu - wszyscy wytykają sobie nawzajem całoroczne grzechy. Obrachunek jest szczery, ujawnia wszystko. Nie przygotowano na przykład na czas form dla odlewów niektórych elementów omawianych wag, co opóźniło ulokowanie odpowiednich zamówień. Zabrakło na czas oprzyrządowania niezbędnego dla obróbki poszczególnych detali. Wystąpiły błędy technologiczne. Nie wykorzystano w pełni rezerw wydajności pracy. Naruszyło to cykle produkcyjne. Ale obok przyczyn wewnętrznych wystąpiły i okoliczności zewnętrzne, które przysparzają niemało kłopotów. Zaplanowanych na październik kompasów nie wykonano na skutek opóźnienia dostaw przez zagraniczną firmę, od której zakupiono swego czasu licencję. Obecnie zakłady same wykonują niedostarczone elementy - obudowy do lamp naftowych oraz blaszki z tzw. kreską kursową. Wiele czasu zmarnował krajowy kooperant, dostarczający liczniki do maszyn dziewiarskich. Rwał się plan produkcji na skutek wielu trudności.
Czas chyba jednak zaprzestać wyliczania przeszkód w rytmiczności produkcji. Porozmawiajmy lepiej o jej organizacji, o problemach technologii. Mając zwłaszcza na uwadze, że przedsiębiorstwo pracuje bieżąco na rynek krajowy i eksportowy. Może te sprawy wskażą dlaczego Zakłady Mechaniki Precyzyjnej w Gdańsku, które mogłyby się stać istnym złotym jabłkiem, borykają się z planem produkcyjnym.
O zapotrzebowaniu na ich wyroby dobitnie świadczy fakt, że wybudowane 5 lat temu z myślą o produkcji wartości 33 min zł produkują już przeszło trzy razy więcej. Czy nie za dużo np. jest tych 140 kooperantów? Przy tak rozgałęzionej kooperacji każda nowość może się zestarzeć. Budzą zdziwienie trwające od lat kłopoty z licznikami do maszyn dziewiarskich. Przedmiot to całkiem drobny, nie skomplikowany. Tylko gdańskie zakłady zużywają rocznie ok. 11 tys., tych liczników, płacąc za nie przeszło milion żółtych. I oto uzależnione są one od prywatnego producenta, nie wywiązującego się w dodatku terminowo z zamówień, co powoduje interwencyjny import. Wątpliwe jest uzasadnienie zakupu za granica zwykłych blaszek, na których rysowane są kreski kursowe, najprostszej obudowy do lamp naftowych w kompasach oraz innych elementów, które możemy wytwarzać w kraju i w awaryjnych wypadkach produkujemy. Nie chodzi tu przy tym tylko o wydatek dewizowy, choć i on powinien się liczyć, a o samodzielność polskiego eksportera.
W rozmowie o technologii uczestniczą dyrektor techniczny inż. Stanisław Szczepanik i konstruktor inż. Antoni Dudko. W dyskusji na ten temat wyłania się ważny problem przygotowania produkcji, operatywnego sterowania jej procesami. Jest to problem zbliżony do zagadnienia efektywności inwestycji. Wagi WA-33, na które czekają odbiorcy, a które przysparzają obecnie tyle kłopotów, rodzą się od paru lat, przy czym ich wdrożenie do produkcji kosztowało ok. 3,5 mln zł. Na prace badawcze, na próbną produkcję poszło jednak z tej sumy niewiele. Najkosztowniejsza okazała się, jak w wielu innych przypadkach, nadto drobiazgowa, z ciągłymi poprawkami dokumentacja. Nawet wprowadzenie akordu w montażu, który zwiększyłby w niektórych przypadkach wydajność o 200 procent, wymaga podobno tak złożonej dokumentacji, iż odłożono tę sprawę na kilka miesięcy. Sygnalizuje to konieczność podjęcia szerszych prac nad skróceniem cykli przygotowania produkcji. Czas bowiem rzucenia towaru na rynek jest, jak mawiają Anglicy, gotówką.
Taki jest listopadowy dzień załogi Zakładów Mechaniki Precyzyjnej Trudny, najeżony kłopotami, wymagający mobilizacji wszystkich sił. Mimo to ludzie wierzą, że swoje zadania gospodarcze na rok 1969 wykonają i pracują uparcie, by to osiągnąć.



Dziennik Bałtycki nr 253 z 24 października 1970 r.
Zakład dobrej roboty
Ich dewizą - precyzja i rytmiczność produkcji
Specyfika tego zakładu jest niewątpliwie godna osobnej uwagi: precyzja i jeszcze raz precyzja. Czułość produkowanych tu wag analitycznych jest na przykład tak wielka, że ważą one z dokładnością do 1/100 miligrama. Zwykły włos jest więc dla nich także przedmiotem jak najbardziej dającym się zważyć. Dla jasności - mowa tu o Zakładach Mechaniki Precyzyjnej w Gdańsku-Oliwie, o ich wyrobach.
Zakład to juz właściwie nie taki młody, bo działający od przeszło 20 lat, ale obecną nazwę, zgodnie z charakterem produkcji, przybrał w 1952 r. Z czasem też przeniósł się z Wrzeszcza do nowych pomieszczeń w Oliwie, rozrósł się i rozszerzył asortyment swych wyrobów.
Dziś słynie nie tylko w kraju, ale również i za granicą ze swych wag analitycznych, technicznych, aparatów do podwodnego nurkowania i aparatów powietrznych do ochrony dróg oddechowych w skażonej atmosferze (np. dla straży pożarnych) oraz z kompasów magnetycznych i logów zaburtowych. Dodajmy do tego maszyny dziewiarskie typu "Kaszubka", których produkcję rozpoczęto jeszcze przed 1960 r. na konstrukcji wprawdzie znanej, ale stale ulepszanej przez własnych specjalistów. "Kaszubska" znalazła bardzo szybko licznych, krajowych nabywców, a także w Czechosłowacji i w wielu krajach Afryki. Stąd więc produkcja 1000 maszyn dziewiarskich miesięcznie nie jest wcale wygórowana.
Droga do obecnego profilu zakładu zaczęła się właściwie od produkcji prostych przyrządów pomiarowych. Następnie - wobec olbrzymiego zapotrzebowania w kraju na wagi analityczne i techniczne, niezbędne w pracy laboratoriów naukowych i przemysłowych - zaczęto kształtować profil produkcji w tym kierunku. Wyroby wędrowały wówczas (i nadal tam trafiają) do laboratoriów wszystkich fabryk chemicznych, a także do przemysłu spożywczego oraz na eksport, w tym do Stanów Zjednoczonych, gdzie oprócz wag analitycznych dużym popytem cieszyły się również karatowe, stosowane w jubilerstwie.
Wiele do powiedzenia w tym wszystkim miała oczywiście załoga zakładów - stale rosnące kwalifikacje techniczne zarówno inżynierów jak i robotników, prowadziły w konsekwencji do nowych rozwiązań technologicznych, do stałego doskonalenia produkowanych wyrobów. Zamierzchłe to już czasy, kiedy ruszały w świat wagi analityczne oznaczone symbolem WA, WA1, 2, ?... Dziś, dzięki wspólnemu, twórczemu wysiłkowi koncentrującemu się ostatecznie w zakładowym biurze konstrukcyjnym, w dziale głównego technologa - wagi analityczne o symbolach WA11, WA21 i WA31 legitymują się znakiem jakości. Nie bez słuszności o taką ocenę ubiega się też nowy egzemplarz - WA33, dzieło ludzi dobrej roboty.
We wrześniu br. zakłady w Gdańsku-Oliwie otrzymały zamówienia na dodatkową produkcję wag analitycznych dla Uniwersytetu Gdańskiego. Ofiarna załoga wykona je poza planem w IV kwartale br. Sprawa jest przecież zbyt pilna, aby można ją było odłożyć do przyszłego roku; potrzeby UG muszą być jak najszybciej zaspokojone.
Zakłady Mechaniki Precyzyjnej mają zresztą to do siebie, że zawsze jak najbardziej uwzględniają w swej pracy potrzeby macierzystego województwa. Stąd też nawiązane jeszcze przed 1960 r. bliższe produkcyjne kontakty z przemysłem okrętowym są nadal ścisłe. W wyniku tego kompasy magnetyczne "Made in Gdańsk-Oliwa" spotkać można na każdym statku, opuszczającym nasze stocznie. Przy zastosowaniu nowej technologii zyskały na precyzji zarówno kompasy peryskopowe, główne, stołowe, jak i łodziowe. Co więcej - dzięki pomysłom racjonalizatorskim zaniechano kosztownej produkcji kompasów na kolumnie z importowanego drzewa teakowego, zastępując je nie mającym żadnych własności magnetycznych włóknem szklanym.
Na dotychczasowe osiągnięcia składa się codzienny trud całej załogi, której połowę stanowią kobiety. Pełnią one na równi z mężczyznami odpowiedzialne funkcje. Dobrym fachowcem w swym zawodzie jest na przykład JADWIGA SZYSZKO, pracująca już od 13 lat jako lakiernik. Przez jej ręce przechodzą wszystkie detale (m. in. odlewy aluminiowe wag, podstawy do kompasów) nim dotrą wreszcie do działu montażu. Przyucza też na swej zmianie do wszystkich prac - szpachlowania, szlifowania, gruntowania i lakierowania detali - dwie młode, od niedawna tu zatrudnione kobiety. Mimo dużej pracochłonności takiej "obróbki" (a odnosi się to zwłaszcza do podstaw kompasów, przy których cała taka ceremonia trwa do 4 dni) - lakiernia wywiązuje się zawsze na czas ze swych zadań.
Dużą terminowością pracy, niezbędną zresztą w każdym zakładzie, odznacza się również 12-osobowa brygada (przeciętna wieku - 28 lat) tokarza Stefana Rolińskiego. W Dniu Metalowca 6 osób z tego zespołu - Stefan Roliński, Tadeusz Mieczkowski, Zenon Jałkiewicz, Józef Kowalczuk, Czesław Zajkowski i Roman Grzybowski - otrzymało Srebrną Odznakę Brygady Pracy Socjalistycznej XXV-lecia PRL.
Tego rodzaju dowodów uznania dla ludzi dobrej roboty jest zresztą w Oliwskich Zakładach Mechaniki Precyzyjnej o wiele więcej. Weźmy dla przykładu oddział ostatecznego montażu wag, gdzie praca jest niełatwa i szczególnie odpowiedzialna. Tu ważą się (dosłownie) losy każdej z wag, tu ożywa ich serce. Przechodzą one precyzyjne operacje, którymi dyryguje doświadczona brygadzistka (12 lat pracy, po szkole zegarmistrzowskiej) Urszula Barnat, wyróżniona Brązową Odznaką Zasłużonego Pracownika Mechaniki Precyzyjnej. Odznakę taką posiada również monter wag Jadwiga Stankiewicz. Ich sprawne, wyczulone ręce i doskonałe oczy wykrywają z miejsca wszelkie nieprawidłowości podczas każdej montażowej operacji. Obie służą radą i niejednokrotnie pomocą młodszym koleżankom z 22-sobowej brygady, a przede wszystkim stażystom. Trzyletnia przyzakładowa szkoła zawodowa kształci bowiem młody narybek w klasach: mechaników precyzyjnych, monterów, ślusarzy, obróbki skrawaniem (tokarzy, frezerów, szlifierzy) i automatyki (monterów elementów automatyki).
Gdyby pokusić się o ocenę wieku załogi Zakładów Mechaniki Precyzyjnej otrzymalibyśmy wynik wręcz zaskakujący. Przeciętna wieku kształtuje się na poziomie 30 lat. Odnosi się to też do 6-osobowej Brygady Pracy Socjalistycznej w dziale kontroli ostatecznej wag, którą kieruje RYSZARD JASTRZĘBSKI. Tu właśnie zapada decyzja, które z wyrobów wyruszą w świat (do wszystkich krajów demokracji ludowej, do Brazylii, Indii, Pakistanu i ZRA). A wyruszają stąd z metryczką, kartą kontrolną wagi i belki, czyli dźwigni (wspomnianego serca całej wagi analitycznej). Reklamacje co do jakości, precyzji tych wyrobów, mimo wysokich wymagań eksportowych, są znikome. Wynoszą 0,5 proc., z tym, że główną przyczyną jest nie zawsze właściwe opakowanie i transport tych czułych mechanizmów.
Trudno tu nie zgodzić się z dyrektorem technicznym inż. St. Szczepanikiem, że zakład - mając tak ambitną i dobrą załogę - nie boi się nierytmiczności w wykonywaniu swych zadań. Przemawiają za tym też fakty: w ciągu całego bieżącego roku nie było miesiąca, aby plan w podstawowych asortymentach nie był wykonany w terminie. Równie pomyślnie! zapowiada się IV kwartał.
I jeszcze jedno: produkcja globalna trzech kwartałów br. jest wyższa w stosunku do 1969 r. o 18 proc. przy zatrudnieniu niniejszym o 2 proc. Czyli wzrost produkcji pokryto w całości wzrostem wydajności pracy.



Dziennik Bałtycki nr 286 z 1 grudnia 1972 r.
Zakłady Mechaniki Precyzyjnej w Gdańsku-Oliwie obok produkcji wag analitycznych, kompasów, aparatów powietrznych do podwodnego pływania produkują również maszyny dziewiarskie do domowego użytku. Odbiorca z Czechosłowacji zamówił w tym roku 7 tys. sztuk maszyn dziewiarskich typu MD-22, a w roku przyszłym dla naszych południowych sąsiadów wyprodukowanych zostanie 17 tys. sztuk.



Dziennik Bałtycki nr 89 z 14 kwietnia 1973 r.
Zakłady Mechaniki Precyzyjnej w poszukiwaniu związków z morzem
W pół drogi między Przymorzem a Oliwą mają swą siedzibę Zakłady Mechaniki Precyzyjnej, z ponad tysięczną załogą, w połowie złożoną z kobiet. Ale nie ilość pracujących tu kobiet jest charakterystyczna. W wydziale mechanicznym, w hali montażowej, w laboratorium, na każdym kro ku, uderza młodość. W żadnym zakładzie produkcyjnym nie spotkałam dotąd tak wielu młodych ludzi - średnia wieku - 25 lat!
Kiedy dyrektor pokazuje mi willę w opłotkach zakładu, objaśniając, że jest to przedszkole zakładowe, mam ochotę zapytać - po co ono? Okazuje się, że młodzi ludzie dobierają sobie z własnego zakładu partnerów i wcześnie zawierają małżeństwa.
Ponad połowę z 1080-oaobowej załogi stanowią absolwenci Zakładowej Zasadniczej Szkoły Zawodowej - aktualnie około 200 uczniów.
- Cóż z tego że, posiadamy szkołę - powie dyrektor - skoro jesteśmy kuźnią kadr dla innych zakładów! U nas zostaje około 50 proc. uczniów. Reszta kaperowana jest przez przemysłowych potentatów, łasych na wysoko kwalifikowanych pracowników. A szkoła ZMP ma doskonałą markę!
Obecna "technika" podłapywania fachowców jest prawdziwą zmorą dla małych, mniej atrakcyjnych (z różnych powodów) zakładów. Nie zdziwiło mnie więc to, co usłyszałam od dyrektora naczelnego mgr. Zdzisława Szpakowskiego. Na Jego zakładzie spoczywało dotąd "piętno" nie osiągania planowanych zdolności produkcyjnych. A jak jest teraz?
- Mamy bardzo trudną bo wielce precyzyjną produkcję. Trudności są nieustające, także kooperacyjne. Do głównych należy jednak brak fachowców: tokarzy, frezerów, ślusarzy, galwanizerów, lakierników. I to była jedna z przyczyn nie osiągnięcia w określonym czasie planowanej zdolności produkcyjnej. W tej chwili Jest już nieco lepiej. Plan I kwartału br. wykonaliśmy w 101 proc. Trzeba dodać, że w ciągu ostatnich trzech lat podwoiliśmy wartość produkcji w cenach porównywalnych (ze 118 mln zł w 1970 r. do 210 mln w 1973 r.). Większość naszej produkcji opatrzona jest znakami jakości. Żebyśmy jednak mieli - wzdycha dyrektor - o 20 rzemieślników więcej...
Problemy wynikające z braku fachowców przewijają się często w czasie naszej rozmowy. Staram się zrozumieć co to znaczy: "pracować głównie w oparciu o młodzież i kobiety, w większości młode, często o niepełnych kwalifikacjach". Kierownictwo zakładu jest skłonne dać zatrudnienie pewnej ilości niewykwalifikowanych kobiet, przyuczając je do wykonywania deficytowych zawodów. Liczy też na życzliwość urzędu zatrudnienia w Gdańsku.
Zakłady Mechaniki Precyzyjnej produkują cztery podstawowe grupy wyrobów. Są to rozmaite typy wag analitycznych, maszyny dziewiarskie, kompasy okrętowe i łodziowe, aparaty do podwodnego pływania tzw. akwalungi. Jeśli maszyny dziewiarskie produkowane są głównie na eksport (do Czechosłowacji) w ilości 2500 sztuk w miesiącu, to wag analitycznych wykonuje się około 12 tysięcy sztuk rocznie i w 62.5 proc. wysyła je do wszystkich krajów socjalistycznych, a ponadto do Egiptu, Indii, Pakistanu, Bangladeszu, pojedyncze sztuki do Francji i Brazylii.
ZMP posiadają własny Zakład Doświadczalny położony w odległości 7 km od dyrekcji i hal produkcyjnych. Dysponuje on, podobnie jak "produkcja", bardzo młodą kadrą inżynierów i - za szczupłą jak na potrzeby wyspecjalizowane, kadrą techniczną.
Wchodzimy do laboratorium badań jakości i niezawodności wyrobów. Kierównik, inż. Ryszard Werkowski, demonstruje nam pięć nowości. Są to trzy typy wag analitycznych, dwie z nich O działaniu elektronicznym, jedna (jesz cze prototyp) pneumonicznym. Dalej waga handlowa o dużej dokładności i waga wzorcowa służąca do sprawdzania odważników.
Jedna z prototypowych wag jest dziełem zespołu pracowników Zakładu Doświadczalnego ZMP, laureatów ogólnopolskiego konkursu Zrzeszenia Producentów Aparatury Naukowo-Badawczej i redakcji "Przeglądu Technicznego" na oryginalną konstrukcję aparatu pomiarowo-kontrolnego. Parę dni temu ogłoszono wyniki konkursu. Z 38 prac nagrodzonych i wyróżnionych, osiem powstało w placówkach naukowych w zakładach Trójmiasta. Trzecią nagrodę przyznano pracy pn. "Analityczna waga samoczynna WA 60 Automatic” wykonanej przez zespół inż. Tadeusza Kiborta, w skład którego wchodzili: Eligiusz Czerniak, Andrzej Chmielewski, Andrzej Poćwiardowskł i Bogdan Roszkowski. Dyplom uznania za pracę "Analityczna waga rejestrująca" otrzymał (najmłodszy chyba z inżynierów ZMP) Witold Lewandowski. Niezależnie już od konkursu, warto zwrócić uwagę na takie nazwiska jak: inż. Krzysztof Gajewski i jego autorstwa - wagi legalizacyjne, oraz inż. Bogdan Cejko i Bogusław Misiewicz, których wagi WA-36, WS-25, 23 i 21, aktualnie wchodzą do montażu.
O podjęciu produkcji zupełnie nowych asortymentów mówi się w ZMP ostrożnie: poszukujemy... Została nawet założona świeża teczka z propozycjami na rok 1977. Do planów na bliższą przyszłość należy: dalsze rozwijanie produkcji aparatury pomiarowej (głównie szerokiego asortymentu wag i aparatów do podwodnego pływania), a marzeniem jest współpraca z przemysłem... okrętowym!
Powiedziano mi to niedwuznacznie: stawiamy się do dyspozycji tego przemysłu. Oferta została złożona, na razie bez rezultatu...
Ofertę szybko przyjął jednak inny przedstawiciel gospodarki morskiej - Morski Instytut Rybacki w Gdyni. Szybko, gdyż do pewnego momentu, bezskutecznie poszukiwał w kraju wykonawcy projektów zrodzonych w instytucie. Oferta trafiła więc na... ofertę.
Od wielu lat zwraca się uwagę na niedostateczne wyposażenie instytutów badawczych w nowoczesną odpowiadającą współczesnym wymaganiom aparaturę naukową. Te niedostatki znacznie osłabiają skuteczność wysiłków instytutów na rzecz rozwoju potrzebnych gospodarce, prac naukowych. W podobnej sytuacji jest także MIR.
Zwróciliśmy się do komisji planowania WRN w Gdańsku - mówi zastępca dyrektora MIR Z. Bruski, z prośbą o pomoc w wytypowaniu zakładu - wykonawcy naszych projektów. Wskazano nam gdańskie Zakłady Mechaniki Precyzyjnej. Ich dyrekcja wyraziła zgodę, pomagając nam już od narodzin pomysłu, poprzez realizację prototypu (na początku br.) do wykonania pierwszych serii informacyjnych. Dotyczy to zestawu autonomicznej podwodnej aparatury pomiarowej do badań i kontroli sprzętu połowowego. Jest to oryginalne opracowanie Zakładu Techniki Rybackiej MIR. Trzeba dodać, że co zostało wykonane w ZMP jest pierwszą edycją w rodzinie tego rodzaju przyrządów.
Uzupełnieniem niech będą słowa inż. Stanisława Szczepanika dyrektora Zakładu Doświadczalnego ZMP: - W tej chwili jesteśmy w trakcie omawiania warunków technicznych, przed podpisaniem umowy o podjęciu produkcji tej aparatury, co będzie wstępem do stałej współpracy ZMP z MIR.
Jest to więc pierwszy związek tego zakładu z gospodarką morską. A MIR ulokował w przemyśle jedno ze swoich zamówień, posiadając ich o wiele więcej. Niestety, nie mogą być przyjęte przez ZMP, które podejmują produkcję wyrobów leżących wyłącznie w ich profilu produkcyjnym.
Na przykładzie dwóch partnerów - oliwskiego zakładu i gdyńskiego MIR oraz ich ofert, łatwo wysnuć wniosek o potrzebie skoordynowania podaży usług i popytu na nie, gdyż nienormalna jest sytuacja, w której instytut dysponujący cennymi projektami dla przemysłu (w tym wypadku rybnego), musi szukać wykonawcy dla nich, po całym kraju.



Dziennik Bałtycki nr 279 z 24 listopada 1973 r.
W Zakładach Mechaniki Precyzyjnej natomiast zaplanowaną wartość eksportu 6,5 min zł dewizowych do dnia dzisiejszego przekroczono o 2 min zł dewizowych. Oliwski zakład zaopatruje w wagi analityczne wszystkie kraje socjalistyczne i niektóre kapitalistyczne. W tym roku eksportowe założenia planu w Zakładach Mechaniki Precyzyjnej zostaną przekroczone o ponad 40 proc.



Dziennik Bałtycki nr 102 z 1 maja 1974 r.
Zasadnicza Szkoła Zawodowa Zakładów Mechaniki Precyzyjnej przyjmuje zapisy do klasy I w specjalnościach:
- frezer
- monter układów elektronowych i automatyki przemysłowej.
Warunki nauki i przyjęcia do szkoły - jak w szkolnictwie przyzakładowym. Wykluczeni kandydaci z wadami wzroku. Jednocześnie informujemy, że od 1. IX. 1974 r. szkoła będzie przeniesiona do Gdańska-Wrzeszcza na ulicą Pniewskiego - obok kina "Bajka". Dokumenty należy składać w sekretariacie szkoły - adres: Gdańsk-Oliwa, ul. Cystersów 13, tel. 52-26-68. w godzinach 13-17.



Dziennik Bałtycki nr 113 z 14 maja 1974 r.
Konserwatorzy aparatów do nurkowania
Zakończył się I ogólnopolski specjalistyczny kurs konserwatorów powietrznych aparatów do nurkowania, zorganizowany przez Komisję Turystyki Podwodnej ZG PTTK i Zakłady Mechaniki Precyzyjnej "Mera-Wag" we Wrzeszczu przy ul. Klinicznej. W szkoleniu wzięło udział 28 osób, reprezentujących kluby płetwonurków z całego niemal kraju. Specjaliści gdańscy: kier. kursu mgr Jerzy Chomik, inż. Mieczysław Walkowicz, inż. Jerzy Iwaszkiewicz, inż. Ryszard Banasiewicz i inż. Stanisław Karwacki zapoznali kursantów z najnowocześniejszym sprzętem do swobodnego nurkowania oraz sposobami jego konserwacji.



Dziennik Bałtycki nr 204 z 30 sierpnia 1974 r.
Reporterski zwiad
W Zakładach Mechaniki Precyzyjnej
Idę czystym korytarzem biurowca, na ścianach rysunki, które od razu zwracają uwagę. Znani dobrze z niedzielnego "Dzienniczka" bohaterowie dowcipów Zbigniewa Jujki, tu w zakładzie przypominają o przepisach bhp i dyscyplinie pracy. Obrazek dwu pań rozmawiających przez telefon tak długo, że sznur zarósł pajęczyną był nawet dość ostro krytykowany przez kobiety, ale - jeśli uznać, że dowcip jest przestrogą, a nie fotografią - jest chyba jak najbardziej na miejscu.
W hali produkcyjnej również zwraca uwagę porządek i czystość, którą niełatwo przecież utrzymać w pomieszczeniu, gdzie ustawiono kilkadziesiąt stanowisk ręcznej obróbki ślusarskiej, tokarek i frezarek. Może to zasługa licznej załogi kobiecej, bo kobiety przecież do spraw estetyki zawsze przywiązują dużą wagę.
- My sami - mówi oprowadzający mnie po zakładzie główny technolog Jerzy Piotrowicz - nie jesteśmy tym stanem w pełni usatysfakcjonowani i ciągle o problemie pamiętamy. Wymaga tego specyfika produkcji, wykonujemy przecież bardzo precyzyjne urządzenia, między innymi niezwykle czułe wagi, na których można zważyć ciężar... własnego podpisu.
Praca tych urządzeń kojarzy nam się na ogół ze sterylnie czystym laboratorium, w którym pracuje się w skupieniu i wielkiej ciszy. Ludzie, którzy wytwarzają ten sprzęt, narażeni są, niestety, na ciągły hałas. Nie jest to może najgłośniejsza hala jaką zwiedzałam, ale sporo tu decybeli ponad normę.
- Tego problemu na pewno nie uda nam się prędko rozwiązać, przede wszystkim ze względu na koszty. Samo stworzenie projektu wyciszenia nadmiaru hałasu kosztuje kilkaset tysięcy, a nawet do pół miliona złotych.
Przy jednym ze stanowisk zastaję panią Jolantę Górecką. Lipiec i sierpień dla wielu członków załogi jest miesiącem odpoczynku, stąd pytanie o tegoroczne wakacje.
- Jestem już po urlopie. W tym roku spędzałam go w Gdańsku, a w ubiegłym - w stoczniowym ośrodku wczasowym, jako że mąż stoczniowiec.
- Czy w okresie wzmożonych urlopów praca tych, którzy pozostali na stanowiskach nie jest zbyt uciążliwa?
- Nie, ponieważ planowo przewidziano w okresie letnim niższą produkcję. Warto przy tej okazji podkreślić, że w tym roku wszyscy pracujemy wydajniej, gdyż nowy system wynagrodzeń, obowiązujący od stycznia stwarza do tego zachętę. Moje miesięczne zarobki są wyższe o około 500 do 700 złotych.
Główny technolog uzupełnia tę wypowiedź dalszymi informacjami. Nie udało się w zakładzie zrealizować programu dotyczącego ilości pracowników na urlopach. Jest ich więcej niż przepisowe 8 do 10 proc. Jeśli się jednak zważy, że 50 proc. załogi stanowią kobiety, inaczej po prostu być nie może. Przecież chcą one i powinny spędzać wakacje z dziećmi. Dlatego o lecie myślimy zawsze we wrześniu i październiku roku poprzedniego. Układamy plan tak, by w początku roku nadrobić produkcję okresu urlopowego.
Tę opinię potwierdza także kierownik wydziału obróbki powierzchniowej Tadeusz Stasiak. - Urlopy - mówi - nie wpływają zasadniczo na tok produkcji jaką sobie założyliśmy. Świadczy o tym także ilość godzin nadliczbowych, których jest nawet mniej niż w innych miesiącach.
W jednym z pomieszczeń montuje się wagi typu WA 33. Każdego dnia - objaśnia brygadzista, w przeważającej części żeńskiego zespołu, Leszek Stasiak - powstaje w naszej brygadzie 15 gotowych wag. Tegoroczne lato nie było zbyt upalne, nie było też problemów z napojami. Zresztą jesteśmy chyba pod tym względem dość dobrze wyposażeni. Jest odpowiednia ilość saturatorów. Poza tym dysponujemy wydziałowymi lodówkami. Mniej więcej jedna chłodziarka przypada na 40 osób.
Zaglądamy do lodówki stojącej pod ścianą. Jest w niej kiełbasa, nabiał, zawinięte w papier śniadanie. - To zakupy z zakładowego bufetu, który na ogół jest dobrze zaopatrzony - dodaje brygadzista.
I jeszcze na zakończenie wizyta w gabinecie dyrektora zakładów Zdzisława Szpakowskiego.
- Ten rok nie jest dla nas zły. By nie wdawać się w zbyt zawiłą sprawozdawczość - powiem tylko, że sprzedaż za siedem miesięcy wykonaliśmy w 101,4 proc. Szczególnie dobrze wypada nasz eksport - plan wykonany już w 150 proc. W związku z tym krajowym odbiorcom przyjdzie poczekać parę miesięcy na nasze wagi. Poza tym, jak większość zakładów, mamy kłopoty z kooperantami i brakiem kadry fachowców.
Ten problem podkreśla także, już przy pożegnaniu, główny technolog Zakładów Mechaniki Precyzyjnej W Oliwie. - Czekamy na młodych inżynierów mechaników i technologów. Niech pani napisze, że mają u nas dobre perspektywy zawodowe i mieszkaniowe.



Dziennik Bałtycki nr 282 z 3 grudnia 1974 r.
Eksportowe perspektywy Zakładów Mechaniki Precyzyjnej
Oliwskie Zakłady Mechaniki Precyzyjnej należę do przedsiębiorstw średniej wielkości. W branży elektromaszynowej naszego województwa zajmuję jednak ważną pozycję, a jeśli idzie o eksport plasują sie na drugim miejscu po elbląskim Zamechu. W dynamicznym rozwoju produkcji zakładu szczególnie imponująco przedstawia sie właśnie wzrost eksportu. W ciągu ostatnich czterech lat wielkość produkcji eksportowej podwojono. Korzystnie zapowiada sie przyszła 5-latka, która zakłada trzykrotny Wzrost produkcji, w tym także eksportowej.
Perspektywom rozwoju produkcji eksportowej w ZMP poświęcone było wczorajsze, wyjazdowe posiedzę nie komisji aktywizacji eksportu przemysłu elektromaszynowego przy oddziale morskim PIHZ w Gdyni. Uczestniczyli w nim m. in. dyrektor ekonomiczny Zjednoczenia "Mera" Roman Sprawski oraz dyrektor techniczny oddziału morskiego PIHZ Michał Feiner.
- Eksportujemy nasze wyroby do 19 krajów - powiedział dyrektor naczelny ZMP Zdzisław Szpakowski - nasze wagi analityczne i maszyny dziewiarskie są wysoko oceniane przez krajowych i zagranicznych odbiorców, 90 proc. eksportowej produkcji posiada znaki jakości. W dalszym ciągu spodziewamy się dużego zainteresowania naszą aparatura, obecnie jednak, ze względu na ograniczoną moc produkcyjną, musimy odmawiać przyjęcia wielu zamówień zagranicznych kontrahentów.
Podczas zwiedzania zakładu członkowie obradującej komisji mieli okazję zapoznać się z warunkami pracy w "trzeszczącym w szwach” zakładzie. W zatwierdzonym programie rozwoju ZMP przewidziano pokaźną kwotę 400 min zł na Inwestycję. Już w przyszłym roku ma ruszyć budowa, wprawdzie niezbyt kosztownego (25 mln), ale bardzo istotnego dla zakładu obiektu - magazynu głównego. Niestety, jak na razie brak wykonawcy robót budowlanych. Nowy obiekt umożliwiłby nie tylko składowanie gotowych wyrobów, ale dzięki niemu zwolniłaby się dodatkowo powierzchnia produkcyjna 600 m kw.



Dziennik Bałtycki nr 288 z 10 grudnia 1974 r.
Zasadnicza Szkoła Zawodowa Zakładów Mechaniki Precyzyjnej "Mera-Wag" przyjmuje zapisy młodzieży do lat 17 do I klasy o specjalności tokarz. Nauka rozpoczyna się 10 lutego. W czasie 3-letniej nauki uczniowie otrzymują wynagrodzenie wg nowych stawek. Szkoła nie posiada internatu. Wymagany dobry wzrok. W przypadku przyjęcia z innej szkoły - wymagana pisemna zgoda dyrekcji tej szkoły. Dokumenty należy składać w sekretariacie szkoły: Gdańsk-Oliwa, ul. Cystersów 13, teł. 52-26-69 od godz. 13.



Dziennik Bałtycki nr 297 z 20 grudnia 1974 r.
Podsumowanie III Kongresu Gdańskiego Klubu "DO-RO"
W świetlicy Zakładów Mechaniki Precyzyjnej "Mera-Wag" w Gdańsku-Oliwie odbyło się wczoraj uroczyste podsumowanie III Wojewódzkiego Konkursu Gdańskiego Klubu "DO-RO".
Przybyłych gości, wśród których obecni byli m. in. wicewojewoda Adam Langer, kier. Wydz. Przem. i Bud. KW PZPR Mieczysław Kalinowski, przew. WRZZ Stanisław Bereśniewicz i przew. OW NOT - prof. Jerzy Doerffer, powitał przew. Gdańskiego Klubu "DO-RO" - Tadeusz Duszyński.
W czasie wczorajszej uroczystości ogłoszono wyniki III Woj. Konkursu "DO-RO", którego celem było m. im. wytypowanie najaktywniejszego przedsiębiorstwa w krzewieniu idei dobrej roboty w woj. gdańskim. Jury, które dokonało oceny 30 zakładów - członków klubu "DO-RO", przyznało I miejsce i puchar wojewody - Zakładom Mechaniki Precyzyjnej "Mera-Wag" w Oliwie, II miejsce i dyplom - uznania Gdańskim Zakł. Mechanizacji Rolnictwa "Zremb". III miejsce i dyplom - Zakładom Radiowym "Radmor" w Gdyni.
Wręczono również nagrody i wyróżnienia laureatom wystawy wyrobów ze znakiem jakości i nowości roku 1974 organizowanej w ramach IV Gdańskich Dni Jakości. W grupie wyrobów przem. maszynowego I nagrodę uzyskało krzesło D-10 Fabryki Mebli w Gościeinie, II - telewizor 221 "Unimoru" w Gdańsku, III - zwijarka i motowidło Zakł. Mechaniki Precyzyjnej w Oliwie. W grupie wyrobów przemysłu lekkiego I nagrodę uzyskał zestaw wyrobów młodzieżowych gdańskiego "Artusa", II - zestaw szczotek Sp-ni Inw. "ELSIN" z Gdańska, III - neseser "Sopotplastu". W grupie wyrobów przem. spożywczego i chemicznego I nagrodę zdobyły filety mrożone "Dalmoru" z Gdyni, II - krówki Sp-ni Inw. "Wolność" w Elblągu, III - musztarda gdańska "Dagoma" w Gdańsku.
Ponadto wręczono szereg nagród indywidualnych.
Na wczorajszej uroczystości przedstawiciele przedsiębiorstw, które na konkursie i wystawie zostały wyróżnione, podzielili się swoimi doświadczeniami w pracy nad osiągnięciem tak dobrych wyników.



Dziennik Bałtycki nr 21 z 27 stycznia 1976 r.
W stronę produkcji nowoczesnej
Tym razem nie będzie o ważeniu włosa z głowy ani własnego podpisu na kartce papieru, choć takie właśnie, zapewne i sympatyczne doświadczenie najczęściej proponuje się wizytującym gdański "Mera-wag" dziennikarzom. Fabryka słynie bowiem w kraju jako producent wag analitycznych, zaś same wagi cieszą się dobrą sławą u użytkowników, jakkolwiek służą im do celów nieco poważniejszych, niż ważenie włosa.
W minionej pięciolatce był "Mera-wag" dobrym, przykładem sukcesu gospodarczego. Bez najmniejszego ... uszczerbku dla jakości ... z 45-proeentowym wzrostem zatrudnienia, roczną ... produkcję fabryki zdoła, zwiększyć trzykrotnie, Sięgano do licznych, jak się okazało rezerw, czyniąc to w słusznym przekonaniu, że tak jak nie istnieją granice postępu technicznego, tak nie można nigdy zaprzestać doskonalenia modelu organizacji procesu produkcyjnego, wykorzystania ludzkich możliwości. Zawsze może i powinno być lepiej.
Jednakże niefascynowanie się osiągniętymi dotychczas przez fabrykę wynikami przywiodło mnie do "Mera-wagu", lecz pytanie o kształt jutra, o przyszłość zakładów. Oliwskie przedsiębiorstwo jest jedynym na Wybrzeża, które znajduje się w strukturze zjednoczenia "Mera" - najbardziej prężnie rozwijającej się u nas organizacji gospodarczej. A zatem: w jakim stopniu plany przyszłego rozwoju oliwskiej fabryki korespondują z koncepcjami rozwodowymi "Mery" - zjednoczenia utożsamiającego się z komputeryzacją i automatyzacją procesów produkcyjnych?
Dzisiejsza produkcja "Mera-wagu" ma raczej niewiele wspólnego z wizją elektronicznego jutra, które ma nam przybliżyć branża komputerowa. Zaczynając od wag analitycznych, pod adresem których płyną słuszne pochwały; ustępują jednak wyrobom szwajcarskim czy zachodnioniemieckim, a istniejące od lat opóźnienie praktycznie uniemożliwia skuteczne konkurowanie na wymagających rynkach zachodnich. Zresztą i w tej dziedzinie technika i moda zmieniają się szybko, niektóre z gdańskich wag tracą zainteresowanie krajowego i zagranicznego rynku. "Mera-wag" stara się nie tracić dystansu, jednak i utrzymać go coraz trudniej. Produkuje się tutaj także kilka rodzajów aparatury pomiarowej dla statków - m. in. kompasy i logi. Istotna gałąź produkcji to maszyny dziewiarskie - przed kilku laty wytwarzano je w Szczecinku, gdzie 145 ludzi produkowało 11 tys. sztuk tych urządzeń rocznie. Obecnie w Oliwie 80 pracowników produkuje 50 tys. sztuk. Są to maszyny niezbyt skomplikowanej i niezbyt nowoczesnej konstrukcji, cieszą się wszakże dobrą opinią użytkowników. Zdaniem producenta brakuje ich w niektórych rejonach kraju, trudno zatem zrozumieć, że "Arged" zamówił ich w tym roku tylko 15 tys. sztuk, podczas gdy czechosłowacki kontrahent - dwa razy tyle.
Trzeba we właściwych proporcjach widzieć znaczenie "Mera-wagu" na gospodarczej mapie Wybrzeża i kraju. Należy się cieszyć z kilkusetmilionowej produkcji, 10-milionowej (w zł dewizowych) wartości eksportu, najbardziej oczywiście z tego, że fabryka solidnie wywiązuje się z niewdzięcznej roli producenta-monopolisty, zaspokajając społeczne zapotrzebowanie na kilka ważnych asortymentów.
Przynależność do "Mery" zobowiązuje jednak do czegoś więcej: do zastosowania najnowocześniejszych metod wytwarzania, do precyzyjnego i konsekwentnego określenia profilu przedsiębiorstwa, adekwatnego do zadań WOG, w jakiej się ano znajduje. Ten drugi postulat spełnia w pewnej mierze produkcja (w szerokim sensie) aparatury pomiarowej - wagi, logi statkowe itd. Ale na zdrowy rozum maszyny dziewiarskie powinno sie produkować w ramach zjednoczenia "Predom", a akwalungi to też chyba nie sprawa "Mera-wagu" (tak, tak, z braku innego chętnego producenta - oliwska fabryka wytwarza aparaty do pływania pod wodą).
Taki stan "niedookreślenia", rozproszenia sił i środków przedsiębiorstwa, jest jak sądzę, przejawem poważnej i nie do zaakceptowania w drugiej połowie lat siedemdziesiątych słabości. Mimo woli nasuwa się analogia z perypetiami "Fabelu" z telewizyjnych "Dyrektorów".
Sytuacja zaczyna obecnie ulegać istotnej zmianie, przy czym dążenie stworzenia warunków dobrej, rozwojowej perspektywy dla "Mera-wagu" jest wspólne dla kierownictwa i załogi przedsiębiorstwa oraz dla menażerów ze zjednoczenia. Jak kiedyś ZMP w Błoniu przeistoczyły się z producenta zegarków (niezbyt rewelacyjnych) w wytwórcę drukarek i innych urządzeń, tak teraz "Mera-wag" obejmie nowe zadania produkcyjne, zintegrowane funkcjonalni o z kierunkami rozwoju branży.
W nadchodzących latach oliwska fabryka będzie producentem zautomatyzowanych systemów sterowania operacjami na statkach, produkcją w różnych branżach przemysłu i budownictwa. W zakładzie doświadczalnym "Mera-wagu" trwają próby, poprzedzające wprowadzenie do produkcji zautomatyzowanej wagi do ciągłego pomiaru masy - jako "serce" układu sterującego procesem technologicznym znajdzie ona zastosowanie w różnych przemysłach i przedsiębiorstwach: w branży rybnej, w pracach ładunkowych, w fabrykach domów. W próbach znajduje się także inne "dziecko" "Mera-wagu" - zautomatyzowana przecinarka do metali. Być może nastaną jeszcze przed 1980 rokiem lepsze czasy dla nerwowych gdańskich kierowców, kiedy "Mera-wag" będzie produkował system sterowania ruchem drogowym ("zieloną falą").
A naszym (i nie tylko) laboratoriom i placówkom badawczym nadal będą potrzebne wagi analityczne. Tylko już lepsze, bardziej dokładne i funkcjonalne. Już w tym roku będą więc opuszczać fabrykę pierwsze egzemplarze wag elektronicznych. Za sprostanie wymogom nowoczesności zapłaci producent dużym wysiłkiem organizacyjnym i technicznym, zwielokrotnionymi kosztami wytwarzania, zaś klient zapłaci 29-krotnie wyższą cenę, niż płacił za tradycyjną wagę o podobnym przeznaczeniu. Ale nie ma obawy - nowość wkrótce spowszednieje, a wydatki się zwrócą: w zaoszczędzonym ludzkim czasie, w usprawnionej ludzkiej pracy.
Z końcem bieżącej 5-latki roczna produkcja "Mera-wagu" ma wynieść około miliarda złotych (w br. - 530 milionów), zaś wytwarzane tu dzisiaj asortymenty zejdą na drugi plan, jeśli nie wręcz na margines działalności fabryki. Jak do tego doprowadzić? Symbolicznym niejako początkiem nowej drogi "Mera-wagu" jest zintegrowanie w jego strukturze gdańskiego Zakładu Automatyki Okrętowej - od 1 stycznia oliwska fabryka nosi więc nową nazwę: Zakłady Mechaniki Precyzyjnej i Automatyki, Pożytki płynące z wchłonięcia dawnego ZAO są istotne - wystarczy wymienić pozyskanie wartościowej kadry robotników i inżynierów.
Ale problemy kadrowe mają z pewnością szerszą skalę - szansy ich rozwiązania i dobrym dla zadań produkcyjnych skutkiem upatrują szefowie "Mera-wagu" w absolwentach swojej przyzakładowej szkoły (kształci się tu młodzież w takich dziedzinach jak właśnie mechanika precyzyjna i automatyka), w ugruntowaniu żywego wśród pracowników fabryki trendu do dokształcania się. Owszem, "Mera-wag" ma otrzymać zautomatyzowane obrabiarki, zapewne dojdzie wreszcie do skutku budowa obiektu magazynowego, który pozwoli wygospodarować setki metrów kw. powierzchni "pod produkcję", ale najwięcej będzie zależało od załogi. Przestawienie produkcji na nowe tory musi i powinno zaktywizować ruch racjonalizatorski, zmobilizować do wdrażania nowych rozwiązań organizacyjnych (dojdzie m. in. do upowszechnienia pracy na 2 zmiany).
Rozmowy, jakie prowadziłem w fabryce każą stwierdzić, że ludzie zdają sobie sprawę ze skali trudności, jakie przyjdzie "Mera-wagowi” pokonać w najbliższym czasie. W jednych głosach dało się słyszeć odcienie obawy o realność zadań, stojących przed fabryką, inni dawali wyraz przekonaniu o potrzebie pełnej mobilizacji, bo przecież gra jest warta świeczki. Dla gospodarki narodowej i dla samej załogi.



BIULETYN TECHNICZNO - INFORMACYJNY. NUMER WYDANY Z OKAZJI 20-LECIA ZAKŁADÓW SYSTEMÓW AUTOMATYKI "MERAMONT" Warszawa, marzec 1985.

ZAKŁAD AUTOMATYKI OKRĘTOWEJ "MERAMONT" - Gdańsk

W 1975 r. nastąpiła kolejna zmiana organizacyjna. Zakład Automatyki Okrętowej został przyłączony do Zakładów Mechaniki Precyzyjnej MERA-WAG w Gdańsku. Zmiana ta negatywnie wpłynęła na dalszy rozwój techniczny Zakładu. Nastąpiło ograniczanie produkcji automatyki morskiej i likwidacja wydziałów montażowych w stoczniach. Rozpoczęto wdrażanie programów zmierzających do całkowitej zmiany profilu produkcji; wg programu rozwoju Zakładu Doświadczalnego i MERA-WAG na lata 1978-85 w hali produkcyjnej przy ul. Śnieżnej planowano utworzenie wydziału dla wykonawstwa prototypowych urządzeń technologicznych do produkcji magnetofonów. Nastąpiło zmniejszenie planu produkcji automatyki. Zakład traktowany był w tym okresie przez przedsiębiorstwo "jako zło konieczne". Niezadowolenie załogi znalazło swój wyraz w postulatach skierowanych do dyrekcji przedsiębiorstwa. Załoga żądała:
1. Utrzymania i rozszerzenia dotychczasowe go profilu produkcji, tj. automatyki morskiej i lądowej.
2. Odłączenie Zakładu od Zakładu Mechaniki Precyzyjnej UNITRA-MAGMOR.
Żądania załogi zostały spełnione 11 lutego 1981 r. Minister Przemysłu Maszynowego podjął decyzję przyłączenia Zakładu do Zakładów Systemów Automatyki w Poznaniu. Nastąpił kolejny okres w działalności Zakładu Automatyki Okrętowej w Gdańsku, charakteryzujący się kontynuacją kompletacji automatyki morskiej, zwiększającym się udziałem kompletacji mon-tażu i rozruchów automatyki lądowej /ciepłownictwo/. Rozpoczęto produkcję wag zliczających i denaktywnych, z których następnie tworzono systemy ważąco-dozujące dla materiałów sypkich.




Dziennik Bałtycki nr 115 z 21 maja 1976 r.
Zasadnicza Szkoła Zawodowa Zakładów Mechaniki Precyzyjnej i Automatyki "MERA-WAG" w Gdańsku-Oliwie, ulica Cystersów 13, ogłasza zapisy do klas I na rok 1976/1977 na 3-lelnią naukę w zawodach:
a) monter układów elektronowych i automatyki przemysłowej,
b) tokarz.
Wymagane dokumenty; - podanie i życiorys, - świadectwo ukończenia szkoły podstawowej (klasy VII), - metryka urodzenia lub dowód osobisty jednego z rodziców (do wglądu), - świadectwo zdrowia, - 3 fotografie.
Uczniowie odbywają w klasie pierwszej zajęcia teoretyczne przez 4 dni. w klasie drugiej i trzeciej przez 3 dni, pozostałe dni przeznaczone są na praktyczną naukę w zakładzie.
Po ukończeniu szkoły absolwent otrzymuje świadectwo upoważniające do dalszej nauki w technikum i ma zagwarantowaną pracę w zakładzie. Bliższych informacji udziela sekretariat szkoły - godz. 5.00-17.00, tel. 52-26-69.



Dziennik Bałtycki nr 244 z 26 października 1976 r.
Dla rolnictwa i przemysłu rolno-spożywczego...
Na atrakcyjnym modelu - makiecie migają barwne kuleczki, imitujące różnorodne materiały sypkie. W rzeczywistości mogą to być np. zboża, komponenty paszowe, mąka, cement, niektóre nawozy mineralne sypkie i granulaty. Świetlne kuleczki na schemacie, przedstawiającym tajniki działania automatu, pokazują drogę podawania i przepływu tych produktów, ich dozowanie i ważenie w ruchu.
Obok stoi prototyp wagi zliczającej materiały sypkie w ruchu. Młodzi konstruktorzy: mgr inż. Witold Lewandowski i mgr inż. Mieczysław Jabłoński prezentują działanie urządzenia, przez które prawdziwe zborze. Uwagę zwraca duża precyzja i czułość mechanizmu. Nie mniejsze znaczenie ma jego uniwersalność. Przy zastosowaniu różnych wersji podajników może działać na kilkanaście sposobów.
Jesteśmy w Zakładzie Doświadczalnym Zakładów Mechaniki Precyzyjnej i Automatyki "Mera-Wag" w Gdańsku-Wrzeszczu. Informacje ambitnych konstruktorów - ojców tego oryginalnego dziecięcia - uzupełnia dyrektor Zakładu Doświadczalnego inż. Czesław Brunka oraz główny konstruktor inż. Henryk Ciołczyk, pod których opieką rozwinęły się i szybko wydały owoce młode talenty.
Precyzyjnych wag tego typu, których prototyp powstał w zakładzie w wyniku półtorarocznej zaledwie pracy zespołu, nie produkowano dotychczas w Polsce, ani w żadnym z krajów socjalistycznych. Urządzenia do ciągłego pomiaru oraz dozowania materiałów sypkich, będących w ruchu, wytwarza się jedynie w RFN i Japonii. Ze względu jednak na ich wysoką cenę (20-40 tys. marek zachodnioniemieckich za sztukę) nasz import wyniósł dotychczas tylko 40 egzemplarzy. Rozwiązanie gdańskich konstruktorów parametrami i funkcjami użytkowymi nie ustępuje bynajmniej zagranicznym. Jest przy tym w pełni oryginalne, nie wchodzi więc z nimi w kolizję. Zostało już opatentowane. Zbudowano je wyłącznie z elementów produkowanych w kraju.
Wagi te jak sama ich nazwa wskazuje, pomagają rozwiązać wiele trudnych zagadnień wszędzie tam, gdzie używa się do produkcji materiałów sypkich. Umożliwiają optymalne sterowanie składnikami, mechanizując proces ważenia, co jest szczególnie istotne w dużych magazynach. Stają się coraz bardziej niezbędne np. procesie produkcji cementu i innych materiałów budowlanych w stanie sypkim, w przemyśle chemicznym do pomiaru granulatów, pyłów itp. Szczególnie jednak duże znaczenie mają dla rolnictwa i przemysłu rolno-spożywczego, w tym w pierwszym rzędzie dla przemysłu paszowego.
Pasze treściwe spełniające coraz bardziej decydującą rolę w rozwoju nowoczesnej produkcji zwierzęcej, składają się, jak wiadomo, z różnych komponentów. Jakość gotowego produktu zależy od zachowania właściwych ich proporcji. Przedawkowanie jednego składnika na niekorzyść innego może spowodować skutek przeciwny do pożądanego. Wiedzą o tym rolnicy, którzy czase ze skargami za jakość niektórych partii pasz trafiali do naszej redakcji. Bywa, że nie chcą w ogóle tknąć źle skomponowanej paszy, podobnie jak i ludzie nie zjedzą np. potrawy mącznej, do której go9spodyni dosypała więcej soli niż zwykle.
Waga, o której mówimy pozwala mierzyć i dozować ko0mponenty w cyklu automatycznym z dokładnością od 0,2 do 2 proc., zależnie od zmian właściwości fizykochemicznych materiału ważonego oraz od warunków instalacji urządzenia. Może być bardzo pomocna także m. in. w przemyśle zbożowym i piekarniczym.
Sporządzone w "Mera-Wagu" prototypy zainstalowano już na stanowiskach badawczych, a także skierowano do normalnej eksploatacji. Przydatność urządzenia badana jest w Instytucie Budownictwa, Mechanizacji i Elektryfikacji Budownictwa w Kłudzienku koło Warszawy, w kombinacie Cementowo - Wapienniczym "Kujawy" koło Inowrocławia, w Zakładzie Doświadczalnym przy Instytucie Wiążących Materiałów Budowlanych w Krakowie. Równocześnie wagi takie wykorzystuje się już na Wybrzeżu: w mechanicznej piekarni P-1 w Oliwie oraz w PGR w Sztutowie i Kwidzynie-Górkach.
W Zakładach Mechaniki Precyzyjnej i Automatyki "Mera-Wag" trwają przygotowania do uruchomienia w przyszłym roku stałej produkcji tych wag na skalę przemysłową. Do zakładu wpłynęło już 200 konkretnych zamówień na 1977 rok. Zapotrzebowanie do 1980 r. określono na razie na 3 tys. szt. Najwięcej, bo 2200 szt., pójdzie na potrzeby przemysłu paszowego. Jest to jednak rozpoznanie wstępne. Wykazuje ono również, że urządzenie wzbudza duże zainteresowanie także innych krajów socjalistycznych. Jeden z pierwszych egzemplarzy wraz ze schematem powędrował właśnie jako eksponat do Moskwy.
W normalnych warunkach opracowanie tego tematu trwało by kilka lat.
- W uporaniu się z nim w tak krótkim, półtorarocznym okresie pomogło nam duże zaangażowanie i innych pracowników "Mera-Wagu", zwłaszcza kierownika laboratorium badawczego w zakładzie mgr inż. Ryszarda Werkowskiego. Istotny wpływ miało też ścisłe współdziałanie z nami Przedsiębiorstwa Wdrażania i Upowszechniania Postępu Technologicznego i Organizacyjnego "Posteor", a także Okręgowego Urzędu Jakości Miar w Gdańsku, który bardzo nam pomógł w badaniach i potwierdzaniu przydatności i jakości urządzenia - informują rozmówcy.
Zasadnicze znaczenie miały jednak oczywiście zdolności i pracowitość konstruktorów oraz właściwy klimat dla pracy twórczej w zakładzie. Obaj młodzi ludzie podjęli tu pracę 5 lat temu po ukończeniu Politechniki Warszawskiej. Pierwszy wykazał swoje zdolności inż. Lewandowski.
- Daliśmy mu sporą swobodę działania, określając tylko temat -mówi dyrektor. - I warto było, bo już w ciągu pierwszego roku opracował samodzielnie temat, który został następnie wdrożony do produkcji w "Mera-Wagu". Jest to waga sedymentacyjna do określania wielkości ziaren materiałów sypkich. Tym bardziej więc staraliśmy się usuwać bariery biurokratyczne przy kolejnym temacie, którego efektem jest konstrukcja bardzo nowoczesna.
Do tej pracy przystąpili już w dwójkę z inż. Jabłońskim, który uprzednio pracował w dziale technologicznym, co zresztą okazało się pomocne w pracy twórczej.
- Podjęliśmy ten temat, mając na uwadze duże zapotrzebowanie na urządzenia tego typu w przemyśle chemicznym i materiałów budowlanych. Wtedy nie byliśmy jeszcze pewni, że waga może mieć tak szerokie zastosowanie. To, że możemy się przyczynić do usprawnienia procesów produkcji w niektórych ogniwach gospodarki żywnościowej, cieszy nas szczególnie...
Ważkie to słowa, bowiem ta dziedzina gospodarki szczególnie potrzebuje zainteresowania m. in. naukowców i konstruktorów.
Warto przy okazji dodać, że gdański "Mera- Wag" pomaga również w rozwiązywaniu innego ważnego dla rolnictwa problemu. Mianowicie, współpracując z "Technirolem" przy ZP PGR, podjął się wykonania dlań serii informacyjnej regulatorów elektronicznych temperatury i wilgotności do agregatów klimatyzacyjnych. Urządzenia te mają zastosowanie w pomieszczeniach przeznaczonych do chowu bydła i trzody chlewnej. Zachowanie odpowiedniej temperatury i wilgotności w oborach ma istotne znaczenie dla rozwoju, zdrowotności, przyrostu wagi, płodności i produkcyjności zwierząt. Pierwszy model regulatora wykonano w "Technirolu". Podjęcie produkcji na szerszą skalę przewiduje się również w przyszłym roku.



Wieczór Wybrzeża nr 22 z 28 stycznia 1977 r.
Wykorzystać wszystkie możliwości dla zwiększenia produkcji
Zadania dla zakładów Wrzeszcza i Oliwy
W realizacji przyjętych planów społeczno-gospodarczych wiele uwagi poświęca się lepszemu wykorzystaniu czasu pracy, wzrostowi dyscypliny oraz kultury technicznej i ekonomicznej.
Takie zadania stoją też przed zakładami Wrzeszcza i Oliwy. Przemysł tej gdańskiej dziedziny jest bardzo zróżnicowany. Obejmuje przedsiębiorstwa różnych branż i gałęzi gospodarki narodowej, a m. in. przemysł maszynowy, lekki, elektrotechniczny, drzewny, spożywczy. Znajduje się tu 20 jednostek państwowych i 15 spółdzielczych. W przeważającej części są to zakłady małe i średniej wielkości. Ponad dwie trzecie z nich zatrudniają do 500 osób, a tylko dwie jednostki 100-1500 pracowników.
Należy wspomnieć także o tym, że większość przedsiębiorstw stanowią zakłady stare o gęstej zabudowie. Do najnowszych należą: Sopockie Zakłady Przemysłu Maszynowego "Spomasz", Wytwórnia Łożysk Ślizgowych "PZL-Bimet" i Zakłady Mechaniki Precyzyjnej i Automatyki.
Zakłady przemysłowe Wrzeszcza i Oliwy wykonały w ub.r. swoje zadania w 102,4 proc. osiągając 6077 mln zł sprzedaży wyrobów i usług. W porównaniu z rokiem poprzednim nastąpił wzrost o 11,2 proc.
Jednak nie tylko ilość jest ważna, lecz także jakość i nowoczesność produkowanych wyrobów. Wyrazem nadążania w tej dziedzinie jest udział wyrobów ze znakiem "Q" i "1"1 w globalnej asie sprzedaży.
Niestety, we Wrzeszczu i Oliwie tylko Zakłady Mechaniki Precyzyjnej mogą poszczycić się produkcją najwyższej jakości. Wyroby ze znakiem "Q" stanowiły w ub. roku 11,3 proc. produkcji. Zakłada się, że w tym roku wzrośnie ona do 15 proc.
Stosunkowo nieliczna jest także grupa przedsiębiorstw chlubiących się wyrobami ze znakiem "1". Są to Zakłady Mechaniki Precyzyjnej, "Spomasz", ZPC "Bałtyk", Gdańskie Zakłady Środków Odżywczych, Zakłady Przemysłu Dziewiarskiego "Fala" i Zakłady Przemysłu Dziewiarskiego "Fregata".
...


Początek strony.